piątek, 10 lipca 2009

Sweter i garnitur.

"Nie mogą się sami reprezentować; muszą być reprezentowani"
Karol Marks, 18 brumaire'a Ludwika Bonaparte



Siadam przy kawie i drożdżówce, Głos Wielkopolski tuż obok, a tam na pierwszej stronie informacja, że plany są takie, by z Cegielskiego zwolnić pięćset osób. Gdyby ktoś nie wiedział, to Cegielski jest jednym z najważniejszych bastionów roszczeniowego związku Inicjatywa Pracownicza (czyt. awanturników, anarchistów, zadymiarzy, terrorystów) i, oczywiście, a jakby inaczej - upada właśnie przez ów związek. A raczej przez lidera - Marcela Szarego.
Marcel Szary jest niemedialny, więc można go okładać. Niemedialny jest właściwie każdy lider związkowy, ale ci z Solidarności przynajmniej czasem ubiorą garnitur. Nawet Ziętek z PPP chodzi w garniturze, bo zorientował się, że za swoją "robotniczą" pensję może sobie na to pozwolić. Pisałem już kiedyś o naszym cudownym pędzie na zachód, o prof. Staniszkis, o tym, że zbudowaliśmy sobie horyzontalną tożsamość człowieka zachodu, który nie tylko już chce, by rządzący byli ładni i ładnie się uśmiechali, ale by też reprezentanci czegokolwiek byli ładni i ładnie się uśmiechali. A przede wszystkim, by się kierowali zasadą - "jeśli wlecisz między wrony, musisz krakać jak i one". Czyli po prostu - chcesz stanąć w obronie bezdomnych, kup sobie garnitur z Hugo Bossa.
Rządzący nie słuchają ludzi w sweterkach, o czym swego czasu przekonał się Andrzej Lepper. Dlatego zmienił sweterek na garnitur, zatrudnił pana od piaru i zaczął mówić językiem władzy. Oczywiście od początku było wiadomo, że to karierowicz i polityczny degenerat, ale o tym już nikt nie mówi - w dyskurs publiczny poszedł schemat: "jak zmienisz sweter na garnitur, to będzie jasne, żeś farbowany lis i populista". No więc, Szary, zakładaj garnitur - krzyczą dziennikarze.
A już zwłaszcza Paweł Mikos.
Pan Paweł wyskrobał ciekawy artykuł, w którym dwukrotnie przytacza wypowiedź Jarka Lazurko (prezes Cegielskiego), że to Szary jest za wszystko odpowiedzialny. No i żeby każdy czytelnik zrozumiał - "informacja" ta pojawia się na początku i na samym końcu.
Poza tym, że spojrzenie pana Pawła wygląda na zmanipulowane, jest ono w typowy sposób pozbawione szerszego zaplecza teoretycznego, dzięki któremu już na wstępie możnaby było wykreślić wypowiedź pana Lazurko jako niereprezentatywną i skrajnie nieobiektywną.
Zresztą po co ja to piszę? W końcu to banał swierdzić, że doczekaliśmy czasów, w których każdy idiota może zostać opiniotwórcą.
Banał to też stwierdzić, że dziewięćdziesiąt procent dziennikarzy w tym kraju uważa środowiska robotnicze za masę debilów, która bezwolnie idzie za marchewką (artykuł pana Mikosa skutecznie pomija fakt, że IP jest większością zakładową). I znów - ciekawe co na to Krytyka Polityczna i Sławek Sierakowski, który woli zajmować się tak niemainstreamowymi tematami jak wręczenie Hiacynta przez środowiska LGBT Palikotowi.
Palikotowi zdarzył się, co prawda, jeden wyskok nieświadomie antygejowski, ale to nie znaczy, że LGBT nie ma prawa czuć, że to właśnie on broni ich praw. Zwłaszcza w sytuacji, gdy pan Sławek się obraził, tupnął nóżką i na Marsz nie poszedł. Sytuacje są zbieżne, bo w obu występuje to samo zjawisko, które zresztą Sierakowski jasno i dobitnie skomentował - uciśnieni to motłoch, który potrzebuje przewodnika. Cudownie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz