piątek, 31 lipca 2009

Co z winnymi?

O Kupieckich Domach Towarowych też nie pisałem w ogóle. A sprawa to ciekawa, bo kupcy jakoś w żaden sposób nie mogą sobie znaleźć sojuszników. Zdrowe społeczeństwo oczywiście z radością wita kolejną poświęconą dla dobra ogółu jednostkę i nie zauważa, że tak naprawdę poświęciło ogół dla jakiejś jednostki (marketu, producenta telewizorów, czy czego tam jeszcze). Politycy milczą, bo temat jest niewygodny. Libertarianie milczą jak zwykle, bo sytuacja jest zbyt rzeczywista - zatem nie istnieje, a anarchiści i socjaliści nie mogą się zdecydować, czy protest był słuszny, bo w końcu strajkowali kapitaliści.
Właściwie kilku obserwacji w związku ze zdarzeniem udało mi się dokonać.
Jeżeli kiedykolwiek na ulice Europy powróci faszyzm, to "Fakt" i jego czytelnicy odegrają w tym niemałą rolę. Hannie Gronkiewicz-Waltz wydaje się, że jest Margaret Thatcher, a prywatne firmy, ku uciesze libertarian, okazało się, mogą bez przeszkód pacyfikować robotników. I jeszcze upośledzeni dziennikarze będą narzekać, że im nie pomagała policja.
A co najważniejsze, stajemy się społeczeństwem poszukiwaczy winy. Każda, najdrobniejsza sprawa potrzebuje winnego. Nie przyjęli cię do pracy, bo źle zawiązałeś krawat, twój synek zmarł na zapalenie płuc, bo dnia tego i tego, pozwoliłeś mu na zdjęcie czapeczki, dziecko wypadło przez okno, bo mama się upiła jednym piwem, w KDT była rozróba, bo policja nie potrafiła upilnować. A w ogóle, na około wszyscy ćpają, i gdzie rodzice, gdzie policja? Gdzie był tata Michaela Jacksona, dlaczego FBI nie upilnowało Johna Lennona? Dlaczego Jasia zabiła cegłówka?
Oczywiście, szukanie winnego jest ważnym elementem radzenia sobie ze światem. Zdaje się może niektórym, że jeśli na okrągło będziemy szukać winy we wszystkim i wszystkich, to nas krzywda ominie. Dziwnym trafem każdy wniosek z takich podróży do czarnoksiężnika z krainy Oz, kończy się ustanowieniem nowego zamordyzmu.
Sądzę, że całkiem zasadne byłoby nakazanie każdemu człowiekowi noszenia kasku. Świat jest niebezpieczny, bloki są wysokie, a samochody szybko jeżdżą. Sądzę też, że w każdym mieście powinno się wybudować plac dla demonstracji, na których wszyscy się wykrzyczą - otoczony wieżyczkami strażniczymi, żeby policjanci w razie potrzeby mogli powstrzymać tę rozwścieczoną tłuszczę, która nigdy nie wie, czego chce i zawsze blokuje, blokuje i blokuje. Czasami to nawet potrafi zablokować ważną dla całego świata decyzję. Zamieszki w Seattle pokazały, że wszystkiemu winna była policja (o oczywistej winie anarchistów-terrorystów nie zapominajmy), która pozwoliła demonstrować w miejscu, w którym demonstrację będzie słychać.
Policja jest też winna każdemu zabójstwu na świecie. A raczej państwo. Państwo jest wszystkiemu winne, a wina to zaniechania, nieuregulowania. Na moje wszyscy powinniśmy być uregulowani. Kamera powinna być na każdej ulicy. Państwo mogłoby to przecież zrobić, a nie robi - więc jest winne.
Państwo jest winne temu, że młodzi Polacy piją. Bo przecież mogłoby monitorować sklepy (pomysł komisji Przyjazne Państwo - prawie jak orwellowskie Ministerstwo Miłości). Jest też winne narkomanii.
Wiadomo, że w Polsce policja ma tak małe uprawnienia, że może bez podania przyczyny (teoretycznie nie może, choć to i tak bzdura - przyczyna może być dowolna) dokonać rewizji osobistej, rewizji bagażu, spisać dane osobowe, wejść do mieszkania nawet w nocy i jeszcze bez wysunięcia zarzutu zamknąć na 48 godzin. Te maluśkie uprawnienia to narzędzie polityki antynarkotykowej.
Ostatnio drugi szeryf IV RP (bo pierwszy to ta mała ciapa z dużego domu w centrum Warszawy), Zbigniew Ziobro stwierdził, że trzeba karać posiadaczy nawet 0.0000000000000002 grama marihuany. Dlaczego?
Zbysiu oczywiście zgadza się, że narkomania to problem medyczny, nie kryminalny. W zasadzie to on się nawet zgadza z pomysłem PO o "liberalizacji" prawa antynarkotykowego (w cudzysłowiu, bo tyle ma to wspólnego z liberalizacją, co wszelkie pomysły PO), tylko zapytuje: A co zdrobnymi dilerami, którzy też noszą przy sobie zawsze małe porcje narkotyków?
Zbysiowi nie chodzi o drobnych popalaczy. Zbysiu się martwi dilerami.
Ja zatem postuluję, gdy tylko dojdzie do morderstwa, wsadzać do więzienia wszystkich znajomych ofiary. Na pewno któryś z nich mógł tego dokonać. Zaś na pytanie, "co z niewinnymi", spytać "a co z winnymi?".

2 komentarze:

  1. fajny tekścik. Tylko z jednym się nie zgadzam - tym a propos libertarian.
    Bo pewnie zauważyłeś, że libertarianie w ogóle ostatnio żadko cokolwiek piszą:)

    A ja się na temat KDT solidnie pożarłem z kashmirem na privie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chodziło raczej o to, że nie znalazłem w mediach libertariańskich wzmianki o KDT. Może jestem niedoinformowany :)

    A z kashmirem to się chyba tylko żreć można ;)

    Swoją drogą poczytałbym komentarz Filipa Paszko do tamtejszych wydarzeń.

    Pozdr

    OdpowiedzUsuń