poniedziałek, 15 czerwca 2009

Ciekawy problem z liberalis.

www.liberalis.pl
...do niedawna blog co jakiś czas stawiający pomost między lewicą i prawicą. Od niedawna siedlisko klasycznego prawactwa w niezbyt dobrym guście.
Ot, taki krótki przegląd z ostatnich dni.
Gwiazdowski. Ekonomia to nie moja działka i nie będę się wymądrzał, natomiast do Gwiazdowskiego czuję głęboki szacunek, bo w dobie kryzysu jest jednym z niewielu ekonomistów, który nie udaje, że wie, jakie wypowiedzieć zaklęcie, by się rynek "wyregulował".
Długie zdanie.
Dalej jakiś tam tekścik wyrusa, o którym już pisałem. Przy tym żenujący (jak większość tekstów tego pana) Janusz Bożydar Wiśniewski... mieszanka podań ludowych z paranaukową teorią a'la Janusz Korwin-Mikke. Choć i tak zdaje mi się, że autor się rozwija. W przeciwieństwie do wcześniejszych, scholastycznych pierdół, to dzieło nawet da się czytać.
Potem pojawia się tekst faceta, który zamierza zrezygnować z emerytury. Cel szczytny, bo jak sam twierdzi, nie chce okradać innych ludzi i nie chce wspierać "fałszywej solidarności". Można się nad tym zastanawiać, gdyby nie fakt, że większość ludzi uznaje podatki za jakąś tam solidarność. Oczywiście, podatki, składki na ZUS itd. to kradzież - nie mam wątpliwości, ale przy tym, jest to jakiś sposób na skolektywizowanie części zysków wielkich posiadaczy. W teorii oczywiście.
W praktyce zawsze wychodzi, że biedny i tak jest biedny a bogaty jeszcze bogatszy i bez prawdziwej zmiany systemowej zawsze tak będzie.
Dalej cała reszta tekstów... hmmm... jak tak przeglądam, nawet nie jest najgorzej. Obserwacje wtórne i nieświeże, w dodatku autorów, których nie lubię (np. wojownik pro-life Critto), ale niezbyt prawicowe w wymowie. Choć, czy legalizacja narkotyków nie weszła jeszcze do kanonu UPR? Podejrzana sprawa.
Tak naprawdę jednak, chciałem się podzielić pewną refleksją dotyczącą ruchu libertartariańskiego. Otóż, dlaczego libertarianie nie są "left"?
Ano nie są z tego powodu, że nie domagają się zmiany systemowej. Zbyt często mylą bowiem słowo "system" z "ustrojem politycznym".
Przykład? A oto i on.
Kiedyś, dawno temu, gdy pierwszy raz usłyszałem o Foucaultcie myślałem sobie, "a, taki sobie Marks jakby, inne ujęcie marksowskiej nadbudowy", miesiąc później sądziłem już, że Foucault odkrył pewien fragment nadbudowy dotychczas nieomawiany i tu jest jego zasługa. Dopiero, gdy uważnie przeczytałem Archeologię wiedzy, doszło do mnie, że to, co przedstawia Foucault nie jest ani fragmentem, ani samą nadbudową, lecz jej matrycą. Cała nadbudowa obraca się na dyskursie i tylko w jego ramach.
Libertarianie natomiast nie wyszli poza... no właśnie. Zdaje się, że Foucaulta nie za bardzo znają. Ostatnio jeden z czytelników powołał się na tekst jakiegoś XVII-wiecznego myśliciela, który zauważył wpływ zgody społeczeństwa na istnienie władzy, czyli jak nic, nie wyraził nawet tego, co Marks (choć sprawa była zbliżona), ale śmiał stwierdzić, że facet o te kilkaset lat wyprzedził Foucaulta. I tu jest problem z libertarianizmem.
Oni nie są w stanie zrozumieć, że prawdziwa opresja nie jest w naszych racjonalnych sądach, że np. twierdzimy, jakoby "bez władzy ani rusz", ale w tym co przed nimi. Prawdziwa opresja jest w strukturach języka, które na pewne sądy nie pozwalają. O czym nie można mówić, o tym należy milczeć - to Wittgensteinowskie zdanie wisi nad człowiekiem w każdej sytuacji. A co konkretnie? Przede wszystkim odsyłam do Foucaulta i jego "reżimu prawdy". Poza tym sprawa leży w pewnym przyporządkowaniu znaczeń, które niemal zawsze zostaje "powołane" dla obrony status quo. Dlatego, "wyzwolenie się od władzy jest niemożliwe", "wolność pozytywna jest wewnętrznie sprzeczna", "altruista to tak naprawdę egoista" itd. Najlepszym przykładem ilustrującym tę libertariańską ułomność są przemyślenia Rothbarda, zaś erupcją obiektywistycznego wulkanu - scholastyka Molyneaux (tego współczesnego, z Kanady). Aczkolwiek wiele takich, ciosanych z drutu kolczastego twierdzeń pojawia się w komentarzach pod tekstami, jako oczywiste i niepodważalne presupozycje.

I tyle. Chciałem wspomnieć o systemowej "pseudozmianie" u libertarian, ale to dłuższy temat. W ogóle to się uwziąłem i jak będę miał czas, skrobnę tu jakąś szerszą i gładką krytykę anarchokapitalizmu.
Z pewnością znajdzie się w niej krytyka liberalnego pojęcia wolności, dyskurs wolnorynkowy i austriacka prakseologia (choć może się okazać, że ta ostatnia to grubsza sprawa, która niekoniecznie sprowadza się do wspomnianego wcześniej "paradoksu altruisty"). A to nie koniec.

4 komentarze:

  1. Hej,
    jako że widzę, iż mamy dość podobne przemyślenia (wnioskując przynajmniej z Twoich komentarzy na liberalis), czy mógłbyś podać mi polecane przez Ciebie pozycje z twórczości Foucaulta i Ajdukiewicza? Byłbym bardzo wdzięczny.
    No i z chęcią przeczytałbym porządną krytykę anarchokapitalizmu jako de facto systemie państwowym (vide: "Europa tysiąca Liechtensteinów" Hoppego), przynajmniej w wersji postulowanej przez wulgarnych libertarian pokroju Hoppego czy Blocka. Oraz krytykę prakseologii, tym razem, żeby ją podważyć.
    Pozdrawiam,
    Trikster

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajdukiewicz "Język i znaczenie", "Obraz świata i aparatura pojęciowa", a z Foucaulta najepiej "Archeologię wiedzy", gdzie przedstawia i uzasadnia swoją metodę badawczą.
    Co zaś do krytyki, to mam nadzieję, że uda mi się ją napisać niedługo :) Przynajmniej jakąś pierwszą część, w której rzeczywiście podważyłbym prakseologię.

    Dzięki za pierwszy komentarz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. To masz ode mnie drugi :)

    Cieszy mnie Twój blog. Na razie jest skromnie, ale i tak się fajnie czyta - oby tak dalej! A na krytykę @kapitalizmu czekam z niecierpliwością. Kiedyś nawet sam się nosiłem z zamiarem skrobnięcia takowej. Po czasie stwierdziłem jednak, że tylko wyważyłbym otwarte przez Anarchistyczne FAQ drzwi, a na stricte filozoficzne podejście jestem za cienki w uszach :)

    Pozdro,
    DysKordian.

    OdpowiedzUsuń
  4. O dzięki.
    No właśnie. Teraz już coś zapowiedziałem i nie mogę się wycofać ;) I rzeczywiście musi to być krytyka z punktu widzenia humanistyki, a nie ideologii (jeżeli w ogóle takie rozróżnienie można wprowadzić), choć oczywiście Anarchistyczne FAQ radzi sobie w tej krytyce bardzo ładnie.

    butters

    OdpowiedzUsuń